Piotr Marzol. Tworzę zasady, żeby je łamać

rozmawiał:Marcin Matuszakzdjęcia:Małgorzata Opala

W zeszłym roku cisnąc interwały na rowerze wypadł z szosy i złamał obojczyk. W tym zdobył wyróżnienie za projekty książek “Wiktor Górka. Maestro Montanita” i “Waldemar Świerzy. Malarz Plakatów” w konkursie Najpiękniejsze Książki Roku 2025 i to zaraz po powrocie z Shenzhen w Chinach gdzie brał udział w wystawie. A wiele lat temu najpierw skończył szkołę realizacji dźwięku, a potem grafikę na Uniwersytecie Artystycznym. Projektant, artysta, wykładowca UA w Poznaniu oraz Collegium da Vinci. Projektuje wydawnictwa, strony, identyfikacje wizualne oraz plakaty. Oto Piotr Marzol. Od kilku lat robi tylko to co lubi. Miły i spokojny człowiek.

CMYK czy RGB?

I to i to. CMYK, druk bo możemy dać komuś, dotknąć, powąchać i to jest fajne. W ogóle projektowanie książek, jest projektowaniem graficznym, które kończy się na obiekcie i to w nim uwielbiam. Ale w RGB są inne rzeczy, które są niedostępne dla printu i mnie kręcą.

Co Cię jara w projektowaniu?

Stworzenie zasady, potem sprawdzanie w którym miejscu można się do niej stosować, a potem w którym miejscu coś popsuć, żeby kogoś rozdrażnić. Kiedy odbiorca już się do niej przyzwyczaja, czytając, oglądając layout i nagle wybija się z rytmu. To najbardziej lubię.

To łamanie zasad i szukanie dziury jest bardziej dla odbiorcy, czy bardziej dla Ciebie. Czyje potrzeby wtedy zaspokajasz?

Dobre pytanie. Łamanie zasad jest dla mnie ważne, bo daje mi przestrzeń do poszukiwania nowych rozwiązań. Myślę jednak, że klienci to doceniają – bo robię to w sposób, który nie odbywa się kosztem czytelności, funkcjonalności i szacunku dla treści. Ostatecznie w projektach, które tworzę dla klientów, eksperyment nie jest celem samym w sobie – najważniejsze są potrzeby odbiorcy.

A Twoje potrzeby? Jako twórcy projektanta, tak żeby zaznaczyć swoją obecność?

Mnie przede wszystkim jara sama czynność. Po okresie współpracy agencyjnej, kiedy cała praca skupiona była na akcepcie klienta, postanowiłem pracować tak, żeby praca sprawiała mi przyjemność. Żeby projekty, które wykonują mnie cieszyły. Wreszcie mogę się skupić na drobiazgach na których mi zależy i ich dopracowywaniu. I to ja sobie daję okejkę jak już uważam, że osiągnąłem to co chciałem.

Czym się kierujesz przy wyborze i przyjęciu projektu do realizacji?

Od paru lat pracuje głównie z przyjaciółmi. Oni są moimi klientami. Jeżeli to jest nowa współpraca, to wcześniej się już znaliśmy, lub jest to osoba, której zostałem polecony przez kogoś znajomego z którym już pracowałem. Kiedy spotykam się z kimś kogo nie znałem wcześniej liczy się porozumienie, vibe. Jeżeli jest, zaiskrzy, to mimo tego, że (tak jak ostatnio) nie powinienem brać kolejnego projektu, biorę i się wkręcam.

Skąd brać zlecenia? Znajomości?

Tu nie chodzi o znajomości. Chodzi o relacje z ludźmi, które budujemy przez cały czas. A zaczyna się już na studiach. Wtedy projektowałem non stop i dla każdego, dla wszystkich znajomych. Chwytałem każdy projekt. Po czasie zostały tylko te osoby, które mnie tolerują (śmiech).

Shenzhen, Chiny 2025
Projektowanie jest upraszczaniem komunikacji. To jest połączenie dwóch komunikatów, słownego i wizualnego.

Teraz pytanie od laika. Czym zajmuje się projektant graficzny?

Projektowanie jest upraszczaniem komunikacji. To jest połączenie dwóch komunikatów, słownego i wizualnego To równanie daje więcej niż sumę 1+1. Po dodaniu obrazu i słowa, dostajemy wielkie możliwości przekazywania treści. Dużo większe niż korzystanie z każdego elementu osobno

Czy projektowanie jest rzemiosłem?

Ha ha, pamiętam tę dyskusję u was w pracowni – i długo się nad tym zastanawiałem. Ale nie myślę o tym w ten sposób. Kiedy pracowałem nad doktoratem, w pewnym momencie wziąłem pod lupę cały proces projektowy, żeby sprawdzić, czy da się go sprowadzić do uniwersalnych zasad. Szybko doszedłem do wniosku, że nie – nie da się stworzyć algorytmu, który poprowadzi od punktu A do świetnego projektu. Najważniejszy element, który decyduje o wartości projektu, jest nieuchwytny i nie da się go zapisać w instrukcji.

A czym jest dobry projekt?

Poza spełnieniem podstawowych zasad powinien zaskoczyć. Wyróżnić się. I tego jak to zrobić, nie jesteśmy w stanie wpisać w instrukcję. I tego nie możemy wpisać w rzemiosło, to jest coś co wykracza poza schemat i zależy od osobistych cech projektanta, który jest w stanie nadać projektowi charakterystyczny rys.

Szymon Brodziak "What You See is who You are", projekt: Piotr Marzol, 2020
Szymon Brodziak "What You See is who You are", projekt: Piotr Marzol, 2020
Szymon Brodziak "What You See is who You are", projekt: Piotr Marzol, 2020
Szymon Brodziak "What You See is who You are", projekt: Piotr Marzol, 2020
Szymon Brodziak "What You See is who You are", projekt: Piotr Marzol, 2020
Szymon Brodziak "What You See is who You are", projekt: Piotr Marzol, 2020
Szymon Brodziak "What You See is who You are", projekt: Piotr Marzol, 2020
Czasem błąd lub przypadek, który zaakceptujemy jako element procesu projektowego, doda projektowi niepowtarzalności.

Co sądzisz o projektowaniu bardzo podporządkowanym pod strategię? Czy nie sądzisz, że strategia zabija design i projekty przez to często wychodzą uśrednione i podobne do innych?

Wiem o co Ci chodzi. Dla mnie strategia to przede wszystkim narzędzie do zrozumienia założeń projektowych – uzupełnienie briefu, które bardzo się przydaje. Ale masz rację: testowanie projektu, zbieranie opinii czy testy korytarzowe potrafią prowadzić do uśredniania i czasem zabijają w projekcie to, co było w nim wyjątkowe.

Tracimy przez to element błędu, przypadku?

Jedna z książek, którą kiedyś wysłałem na konkurs Projekt Roku miała okładkę, która była wynikiem błędu, a raczej błędnego założenia produkcyjnego. Okazało się, że nie da się pewnej rzeczy technologicznie zrobić podczas druku i nie wyszła tak, jak sobie założyłem. Ale wyszła lepiej, ciekawiej i przyjąłem ten błąd. Czasem błąd lub przypadek, który zaakceptujemy jako element procesu projektowego, doda projektowi niepowtarzalności. Wykorzystywanie przypadku w projektowaniu jest tak samo ważne jest pracowanie nad swoim, rozpoznawalnym stylem, własnym językiem projektowym. Dążę do jednego i drugiego.

The Processuality of Art, projekt: Piotr Marzol 2022
The Processuality of Art, projekt: Piotr Marzol 2022
Poznań Art Week, projekt: Piotr Marzol 2020
Poznań Art Week, projekt: Piotr Marzol 2019

Która z Twoich publikacji jest dla Ciebie najważniejsza, lub stała się takim kamieniem milowym w projektowaniu, kiedy zauważyłeś, że masz już swój styl i nie musisz się ścigać nie musisz już nic udowadniać?

Nie mam tak. Uważam, że cały czas się rozwijam. Ale mam projekty z których jestem zadowolony. Jedną z nich jest dwutom Poznan Art Week sprzed 8 i 9 lat. Jedna całkowicie czarna. Z czarną typografią na okładce, takim samym grzbietem i barwionymi krawędziami. Taka czarna cegła. Lubię tą książkę jako obiekt. Druga jest biała, w kontraście do poprzedniej. Teraz, prawdopodobnie, zaprojektował bym je już inaczej, użył innych fontów, zmieniłbym układ. Dzisiaj jestem bardziej świadomy swojego procesu i jak nad nim zapanować. Patrząc na te intuicyjne projekty, myślę jednak, że powstało w nich coś, czego dzisiaj może bym już nie powtórzył. To dlatego je lubię.
A ostatnio, jestem bardzo zadowolony z Górki i Świerzego. No i cieszę się, że zostały docenione w konkursie. Najlepsze projekty są przede mną. Zajawka na projektowanie mi cały czas rośnie.

Co byś zrobił gdybyś nie był projektantem?

Stoczyłbym się (śmiech). Nie wiem co bym robił. Mi projektowanie spadło z nieba. Przed projektowaniem była muzyka, skończyłem szkołę realizacji dźwięku, nagłaśniałem koncerty, ale potem częściowo straciłem słuch i w konsekwencji zostało projektowanie w które wkręciłem się na maksa.

Rozmowa odbyła się w ramach festiwalu CMYKRGB.
Poznań, maj 2025

Piotra można znaleźć tu: instagram, behance

Dziękujemy Miasto Poznań za wsparcie
#poznańwspiera